Jest to jeden z serii periodycznych listów o życiu w środku wojny na Ukrainie.
PREOBRAZHENKA, UKRAINA – Na pierwszy rzut oka cicha, ta mała wioska w południowo-wschodniej Ukrainie wydaje się typową ukraińską wioską z obfitymi polami i pięknie utrzymanymi podwórkami. Ale nie oszczędziła jej wojna.
„W nocy jest cicho, więc słyszymy bombardowania w oddali” – powiedziała Tamara, 59-letnia mieszkanka, która poprosiła o identyfikację tylko po imieniu, aby uniknąć niechcianej uwagi. „W ciągu dnia uprawiamy tyle warzyw, ile się da – nikt nie wie, co przyniesie zima”.
Kiedy w lutym zeszłego roku rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, ona i trzy córki, które wychowuje, przeniosły się do swojej piwnicy, ponieważ na zewnątrz było „hałaśliwie i przerażająco”. Ale w ciągu kilku dni zdali sobie sprawę, że nie można tam mieszkać w mrozie.
„Wielu wieśniaków wyjechało, kiedy to wszystko się zaczęło, ale w końcu większość z nich wróciła” — powiedziała Tamara. „Tutaj mamy własny dom, ogród i warzywa, ale co zrobisz z dala stąd bez pieniędzy i domu? Więc zostaliśmy.”
Kilka dni później, według lokalnych władz, w wyniku bombardowania trzy osoby w Preobrażence zostały poważnie ranne.
Ale była tak spokojna, jak mówiła Tamara. Jej wnuczki pomagały w ogrodzie i bawiły się ze swoim małym psem Javelinem. Doskonale zdawali sobie sprawę, że we wsi odbyły się już dwa pogrzeby żołnierzy poległych w walce z najeźdźcą i że zbliża się trzeci. „Nie jesteśmy pewni, czy jutro pojedziemy na pogrzeb, ale będziesz wiedział, gdzie będziesz i wszyscy tam będą” – powiedziała najmłodsza, 9-letnia Yana.
Inny wieśniak, który poprosił o identyfikację tylko po imieniu, 69-letni Yuri, żartował i śmiał się, dopóki nie zaczął mówić o swojej rodzinie. Jeden z jego synów jest na pierwszej linii frontu.
W dniu trzeciego pogrzebu wieś była zatłoczona od samego rana. Ludzie ustawili się wzdłuż głównej alei, niosąc kwiaty i flagi, czekając na kondukt pogrzebowy, aby pożegnać 37-letniego Rusłana Serenkowa, strzelca maszynowego, który zginął 5 czerwca podczas misji bojowej pod Bachmutem.
Wdowa po nim, 34-letnia Nadia Serenkova, musi teraz zająć się wychowywaniem dwójki dzieci, 8-letniej Sofii i 12-letniego Elii.
O swoim mężu powiedziała: „Nie mogę teraz o nim rozmawiać”. „Nie wyobrażam sobie życia bez niego”.
Nieszczęście nie było obce rodzinie Serenkowa. Jego matka, 81-letnia Asya, pochodzi z Kazachstanu, a ojciec, 72-letni Petro, pochodzi z Białorusi. Po katastrofie nuklearnej w Czarnobylu w 1986 roku, która wysłała radioaktywność na Białoruś, uciekli z domu w Homelu i rozpoczęli nowe życie w Preobrazhence.
Asya Serenkov powiedziała, że jej syn kocha wojsko. Tuż przed jego śmiercią powiedziała: „Mamo, nie wyobrażasz sobie, ilu jest dobrych ludzi. Powinnam była iść do wojska dużo wcześniej.