Siła wypadku odcisnęła natychmiastowe piętno na Woutie van Aarcie: jego koszula została podarta na strzępy, plecy zapaliły się z powodu wysypki drogowej i licznych złamań powodujących silny ból. Zarejestrowanie powagi chwili zajęło jedno lub dwa uderzenia dłużej.
Kiedy to się stało, ciało Van Ararta zaczęło drgać od szlochu. Nie potrzebował prześwietlenia, żeby powiedzieć mu to, co wiedziało już jego złamane serce. Jego kampania w klasykach 2024 zakończyła się nie zwycięstwem na torze Roubaix, ale tutaj, na samotnej drodze za Ronse, 67 kilometrów od końca ronda d'or Flandrin.
W telewizji gardłowe wycie Van Aerta było słychać nawet ponad zdezorientowaną, podekscytowaną paplaniną zespołu komentatorów i trudno było stwierdzić, czy ból wynikał z bólu spowodowanego obrażeniami, czy ze śmierci marzeń. Trudno było też nie pomyśleć o Seanie Kellym i podobnym momencie litości w krytycznym momencie jego kariery.
Porównania z Kellym towarzyszyły Van Aertowi podczas niektórych z jego najbardziej błyskotliwych przejażdżek, podczas wieczorów, kiedy dla najwybitniejszego kolarza w peletonie nic nie wydawało się niemożliwe. Prawdopodobnie miało sens, że podobieństwo między nimi będzie widoczne także w „Najsmutniejszym dniu” Van Arta.
Tour de France w 1987 r. był ostatnim tańcem dla Kelly jako zawodniczki w żółtej koszulce. Po przejściu Bernarda Hinaulta na emeryturę i nieobecności Grega LeMonda Irlandczyk wyruszył z Berlina jako obiekt najbliższy faworytowi na jedną z najbardziej otwartych tras koncertowych, jakie pamięta. Jego wyzwanie zakończyło się niedaleko Brive na 12. etapie, kiedy złamał obojczyk w wypadku przy małej prędkości. Walczył przez godzinę, zanim poddał się nieuniknionemu i wyszedł.
Kiedy dyrektor sportowy CAS, Christian Romeo, założył Kelly'emu koszulę z długim rękawem na ramiona i poprowadził go w stronę samochodu zespołu, nie mógł już się powstrzymać. Najtwardszy kolarz płakał otwarcie i bezwstydnie, a cały konwój Tour de France zdawał się pogrążyć go w żałobie.
Pulsacja obojczyka była czymś, z czym Kelly mógł sobie poradzić i czego doświadczył już wcześniej. Ból związany z wyciąganiem wtyczki był czymś innym, agonią przekraczającą nawet jego słynne piski.
Najnowsze treści dotyczące wyścigów, wywiady, artykuły, recenzje i specjalistyczne poradniki zakupowe prosto do Twojej skrzynki odbiorczej!
Tak właśnie było w środę dla Van Art.
Po zwróceniu się na pobocze zdał sobie sprawę, że jego starannie opracowana choreografia podczas Tour of Flanders i Paris-Roubaix nie poszła na marne. Nagle cały jego sezon został wykolejony. Jest mało prawdopodobne, że wróci do zdrowia na czas, aby wziąć udział w Giro d'Italia, co zmusi go do ponownego przemyślenia przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
„Nigdy nie widzieliśmy Wouta van Aerta płaczącego po porażce. Nigdy! Tym razem tak”. Het Nieuwsblad Odnotowano to w czwartek rano
„Łzy Van Aerta były łzami bólu i rozczarowania. Świadomość, że wszystkie poświęcenia poczynione w ciągu ostatnich kilku miesięcy poszły na marne, uderzyła Van Aerta jak cios młotem.
Van Aert brał udział w ograniczonym programie przełajowym zimą w ramach swojego pobytu w Ronde. Tygodnie spędził zamknięty na wysokości w hotelu Parador na Teneryfie. Wyprzedził Strade Bianche i Mediolan-San Remo. Przez wiele miesięcy wszystko w jego życiu istniało jako funkcja 31 marca.
A teraz go nie ma.
Ciemna krawędź
Chociaż Matteo Jorgenson, kolega Van Aerta z drużyny Visma-Lease A Bike, wygrał Dwars Door Vlaanderen, uroczystość na mecie w Waregem była dość powściągliwa.
Tiesj Benoot był tego dnia czwarty, ale kiedy wjechał do strefy mieszanej, jego myśli dotyczyły bardziej swojej nieświadomej roli w wypadku Van Aerta niż kluczowej roli w zwycięstwie Jorgensona.
„Krzyczał na mnie, żebym przyspieszył, co zrobiłem” – powiedział Pinot o masowym wypadku na szybkim podejściu do Canariberg. „Ale myślę, że dotknął mojego tylnego koła, kiedy zatrzymałem się, aby przyspieszyć. Właściwie źle się z tym czuję.
Rola Pinota w tym incydencie była okrutną ironią losu. Zrobił więcej niż większość, aby przygotować Van Aarta na zaplanowaną walkę o nagrodę z Mathieu van der Poelem w Ronde i Roubaix, dołączając do swojego przyjaciela na trzytygodniowym obozie na Teneryfie i rywalizując z nim podczas niekończących się podróży przez zgiełk czerwieni. Góra Teide.
W autobusie ekipy Visma-Lease A Bike, w którym zebrała się większość reporterów po wyścigu, panowała ponura atmosfera. Plany skontaktowania się z kilkoma zawodnikami Ronde w strefie mieszanej zostały wstrzymane. Z wyjątkiem pierwszej strony: sprawa Van Aerta była historią, która zdominowała cykl informacyjny we Flandrii.
W tym samym momencie Van Aart przebywał w szpitalu na badaniach, ale diagnoza wydawała się już jasna. Dyrektor sportowy Grisha Nierman próbował zachować optymistyczny ton, nawet jeśli wiedział, że toczy przegraną bitwę.
„W każdym razie niedzielę zaczniemy z siedmioma mocnymi kolarzami” – powiedział, z całą pewnością świadomy, że w kolejce wystąpią bez najsilniejszych kolarzy.
Na różnych przystankach autobusu Visma-Lease A Bike członkowie zespołu zarządzającego byli atakowani przez ekipy telewizyjne i reporterów. Nikt nie miał jeszcze dokładnych informacji na temat obrażeń Van Ararta, ale wszyscy już przeczuwali, jaki będzie wynik tych prześwietleń. To wycie na poboczu powiedziało wszystko, na długo przed ogłoszeniem, w którym szczegółowo opisano złamany obojczyk i żebra Van Aarta oraz potwierdzenie jego nieobecności w wyścigach Ronde, Paris-Roubaix i Amstel Gold.
Kiedy Mirren Zeman przemawiał, nie mógł powstrzymać się od wspomnienia dwoistości okazji.
„W jednej chwili widzisz straszliwą kolizję Wotta i pozostałych chłopców, a w następnej zawodnik przekracza linię mety z rękami w górze” – powiedział. „Kolarstwo to piękny sport z mroczną stroną”.
Stracony
Van Aart jako profesjonalista wygrał 46 wyścigów, w tym szereg godnych pozazdroszczenia klasyków: Milan-San Remo, Strade Bianchi, Ghent-Wevelgem, E3 Saxo Classic (dwukrotnie), Omloop Het Nieuwsblad i Korn-Brussels-Korn.
Wyścigi, których pragnie bardziej niż jakiekolwiek inne, to Tour of Flanders i Paris-Roubaix, ale jego związek z tymi wydarzeniami był pechowy.
„Ronde i Roubaix: Wout van Aert wygląda na trochę skazany na porażkę” – czytamy w czwartkowym porannym wydaniu magazynu Najnowsze wiadomości połóż to.
Jedyne szczęśliwe doświadczenie Van Aerta w Ronde miało miejsce podczas jego debiutu w 2018 r., kiedy zajął obiecujące dziewiąte miejsce podczas swojej początkowej zmiany z przełaju na szosę.
Rok później zajął rozczarowujące 14. miejsce. W 2020 roku zajął drugie miejsce w duathlonie, ostatecznie wyprzedzony przez wieloletniego rywala Mathieu van der Poela.
Wiosną następnego roku Van Aart zajął stosunkowo słabe miejsce, zajmując 6. miejsce, ale i tak było lepiej niż w 2022 r., kiedy diagnoza Covid-19 całkowicie go wykluczyła. Dwanaście miesięcy temu musiał zadowolić się czwartym miejscem, bo nie dogadał się z Van der Poelem i Tadejem Pogacarem.
Równie rozczarowujące były jego osiągnięcia w wyścigu Paris-Roubaix. Po ukończeniu wyścigu na 13. miejscu w 2018 r. seria wpadek mechanicznych sprawiła, że rok później dzięki swojej błyskotliwej formie zajął dopiero 22. miejsce. Ciężko pracował, aby zająć siódme miejsce w opóźnionej przez pandemię edycji w 2021 r., zanim w kwietniu następnego roku musiał zadowolić się drugim miejscem. W ubiegłym roku przebita opona pod koniec zniweczyła wyzwanie Van Artita i zepchnęła go na trzecie miejsce.
A teraz nadeszła ostatnia próba.
Van Aert będzie miał 30 lat, kiedy znów o tym śni. W poprzednich pokoleniach był to wiek, w którym łowca klasyków mógł czuć, że osiągnął swój szczyt. Obecnie obraz jest mniej wyraźny.
„To wystarczająco młody zawodnik, aby wygrać Ronde i Roubaix” Najnowsze wiadomości Mężczyzna. „Ale z drugiej strony: we współczesnym kolarstwie zwycięzcy są coraz młodsi. Łatwiej nie jest”.
Z drugiej strony dla Van der Poela droga do rekordowego trzeciego Tour of Flanders mogła stać się jaśniejsza.
Według przewodnika E3 Harelbeke z zeszłego piątku, Van Aert był jedynym zawodnikiem, który mógł mieć nadzieję na zajęcie tych samych rzadkich miejsc, co mistrz świata w niedzielę w Kwaremont i Paterberg.
Teraz status faworyta Van der Poela jest niemal przytłaczający, między innymi dlatego, że Lidl-Trek stracił także Jaspera Stuyvena po tym, jak złamał obojczyk w tym samym wypadku, co Van Aert. Kolega zespołowy Stuyvena, Mads Pedersen, imponujący zwycięzca wyścigu w Gandawie-Wevelgem, również zginął w wypadku, chociaż niedzielny udział Duńczyka nie wydaje się budzić wątpliwości.
„Nawet jeśli Mathieu van der Poel wygra w niedzielę Tour of Flanders, na zawsze pozostanie to wersja, o której w dużej mierze zdecydowano cztery dni temu podczas zjazdu do Canariberg” – powiedział. Het Nieuwsblad.
Faktycznie, ocena ta może być przesadzona. Historia kolarstwa pełna jest momentów takich jak te przesuwane drzwi, a my zapominamy o nich znacznie szybciej, niż nam się wydaje.
Zwycięstwa Toma Boonena w Tour of Flanders w 2012 roku nie umniejszał fakt, że Fabian Cancellara rozbił się na 50 km. Oprócz zwycięstwa Petera Sagana w Ronde w 2016 r. w księgach rekordów nie ma gwiazdki, która podkreślałaby, jak Greg van Avermaet również wyszedł z wypadku.
Świat kolarski obrócił się naokoło, gdy w środowe popołudnie Van Aart uderzył w koło Pinota, ale wyścig nadal był tak mocny jak zawsze. Zawsze tak jest.
W niedzielę odbędą się również wyścigi i odpowiedni mecz. Piękno i barbarzyństwo klasyków polega na tym, że na nikogo nie czekają. Van Aart wie o tym lepiej niż ktokolwiek inny.