Departament Sprawiedliwości i FBI oświadczyły w poniedziałek, że konta internetowe milionów Amerykanów zostały objęte „złowrogim” chińskim spiskiem hakerskim, którego celem byli urzędnicy amerykańscy.
Siedmiu obywateli Chin zostało oskarżonych o przeprowadzenie szeroko zakrojonej kampanii „złośliwych” cyberataków.
Mówi się, że proces ten trwa już od ponad dekady.
Departament Sprawiedliwości podał, że hakerzy zaatakowali Chiny, przedsiębiorstwa i polityków w Stanach Zjednoczonych oraz zagranicznych krytyków.
Cała siódemka wysłała ponad 10 000 „złośliwych e-maili, które dotknęły tysiące ofiar na wielu kontynentach”, co Departament Sprawiedliwości określił jako „płodną globalną operację hakerską” wspieraną przez rząd Chin.
„Dzisiejsze oświadczenie ujawnia ciągłe i odważne wysiłki Chin mające na celu podważenie bezpieczeństwa cybernetycznego naszego narodu i wybranie ataków na Amerykanów i nasz wywiad” – powiedział dyrektor FBI Christopher Wray.
„Dopóki Chiny będą nadal obierać za cel Stany Zjednoczone i naszych sojuszników, FBI będzie nadal wysyłać jasny sygnał, że cyberszpiegostwo jest niedopuszczalne, i będziemy bezlitośnie ścigać tych, którzy zagrażają bezpieczeństwu i dobrobytowi naszego narodu” – dodał.
Zarzuty pojawiają się po tym, jak rząd Wielkiej Brytanii oskarżył Chiny o odpowiedzialność za „złośliwe kampanie cybernetyczne” wymierzone w komisję wyborczą i polityków tego kraju.
Ambasada Chin w Londynie oświadczyła, że „zdecydowanie sprzeciwia się” zarzutom, nazywając je „całkowicie sfabrykowanymi i złośliwymi oszczerstwami”. Ambasada Chin w Waszyngtonie nie odpowiedziała jeszcze na zarzuty wysunięte w USA.
W niejawnym akcie oskarżenia przeciwko siedmiu chińskim hakerom rzekomo zaangażowanym w ataki amerykańscy prokuratorzy stwierdzili, że włamanie doprowadziło do potwierdzonego lub możliwego naruszenia bezpieczeństwa kont służbowych, osobistych e-maili, pamięci online i zapisów rozmów telefonicznych.
E-maile, które rzekomo wysyłali do celów, wydawały się pochodzić od głównych organizacji informacyjnych lub dziennikarzy z ukrytymi linkami do inwigilacji. Jeśli dana osoba otworzy wysłaną do niej wiadomość e-mail, jej informacje – w tym lokalizacja i adresy IP – zostaną przesłane na serwer rzekomo kontrolowany przez siedmiu oskarżonych.
Informacje te zostały wykorzystane do umożliwienia „bezpośredniego i wyrafinowanego ukierunkowanego hakowania, takiego jak naruszenie bezpieczeństwa routerów domowych odbiorców i innych urządzeń elektronicznych” – stwierdzili amerykańscy prokuratorzy.
Według doniesień ich celem byli także zagraniczni dysydenci na całym świecie, atakując urzędników rządu USA pracujących w Białym Domu i departamentach rządu USA, a czasami ich małżonków.
W jednym z przykładów przytoczonych przez Departament Sprawiedliwości widać, że mężczyźni „skutecznie skompromitowali działaczy prodemokratycznych w Hongkongu i ich współpracowników za pomocą podobnego szkodliwego oprogramowania w Hongkongu, USA i innych lokalizacjach za granicą”.
Hakerzy zaatakowali także amerykańskie firmy, których celem były sektory obronny, informatyczny, telekomunikacyjny, produkcyjno-handlowy, finansowy, konsultingowy, prawny i badawczy.
Do docelowych firm należą wykonawcy z branży obronnej świadczący usługi dla armii amerykańskiej oraz „wiodący dostawca sprzętu sieciowego 5G”.