„Zwykłe anioły”: Hilary Swank budzi nadzieję w zamieci

(2,5 gwiazdki)

Zainspirowany próbą przewiezienia chorej kobiety do szpitala transplantacyjnego w środku zamieci w Kentucky w 1994 roku, „Ordinary Angels” to optymistyczny dramat, który stanowi wyzwanie dla cyników: nawet jeśli oprzesz się kolejnemu odważnemu, chwytającemu za serce występowi Hilary Swank. Hiperprawdziwa historia. Któż z nas może zaprzeczyć wzniosłemu pięknu łez Jacka Reachera?

Film rozpoczyna się, gdy Ed Schmidt (Alan Ritchon, serial akcji Prime Video „Reacher”) wpada w kłopoty na początku lat 90. Cóż, pewne problemy. Po tym, jak jego żona zapada na rzadką chorobę genetyczną, dekarz z klasy robotniczej musi wychowywać ich młode córki, z których jedna, pięcioletnia Michelle (Emily Mitchell), walczy z chorobą i czeka na dawcę narządów. Zabrała matkę. Brakuje pieniędzy, brakuje ubezpieczenia zdrowotnego, a rachunki za leczenie pochłaniają Eda w całości, mimo że jego mama (Nancy Travis) namawia go, aby zachował wiarę.

W końcu siła natury grozi wywróceniem ich życia do góry nogami. Tym huraganem w sercu jest Sharon Stevens (Hilary Swank), lokalna fryzjerka o wielkiej osobowości, która dowiaduje się z gazety o trudnej sytuacji Schmitzów. „Myślę, że będę musiała zapłacić za ich przeszczep” – mówi swojej sceptycznej najlepszej przyjaciółce (Tamala Renee Jones), podczas gdy Sharon poświęca swoją energię na uczestnictwo w spotkaniach AA, których nie potrzebuje.

Zamiast tego Sharon włącza się w życie tych nieznajomych, znajdując cel, gromadząc ich społeczność w Louisville. Pomóż rodzinie borykającej się z trudnościami. Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny; Niektórzy licytują skórzane kurtki z frędzlami i jasne dżinsowe spódnice, a wybredni dyrektorzy korporacji z południowym urokiem i domowymi babeczkami. Mimo to film jest na tyle mądry, że można zadać pytanie: w jakim stopniu bezinteresowność Sharon wynika z wyparcia i egoizmu?

Ritchan jest największą niespodzianką filmu. Spalony słońcem, w znoszonych dżinsach i butach roboczych, z wąsami i żywym akcentem, jest przeciwnikiem Reachera. Delikatna kobieta-ojciec chorego Michaela i jego starszej siostry Ashley (Skywalker Hughes). Jej Ed jest małomówny i stara się przyjąć pomoc pomimo rozpaczy w swojej wizji. Reżyser John Gunn z przyjemnością odtwarza sceny, w których Ritchon ponownie układa dachy i wbija drewno. Ale kiedy Ed przeprasza i cicho płacze w swojej sypialni, chciałbyś, żeby Ritchon grał więcej ról emo.

READ  Coco Goff przegrywa w półfinale Australian Open, a Arina Sabalenka awansuje do finału

Tymczasem Swank kipi energią, ale Sharon żałuje, że dotrzymała mu towarzystwa. To subtelnie złożona rola, którą wielki aktor wywyższa, a tutaj Swank udowadnia, że ​​nie jest dwukrotną zdobywczynią Oscara. Odkrywasz zaniedbania w filantropii Sharon na długo przed tym, zanim ona sama się do tego przyzna.

Pomimo boleśnie trafnych wyborów Gunna, najnowszy film producentów Kingdom Story Company i Lionsgate jest ogólnie powiązany z ubiegłorocznym chrześcijańskim hitem „Jesus Revolution”. Lekko akcentuje motywy nadziei. Jednak w połowie długiego, 116-minutowego filmu, dzwoni telefon, uruchamiając zegar oczekujący kilka stanów dalej na dostarczenie Michaelowi nowej wątroby. Podczas tej śmiertelnej, historycznej zamieci „Zwyczajne anioły” zmieniają się z dramatu rodzinnego w thriller akcji.

Nagle na Eda spadają metaforyczne testy wiary, gdy jego wpadający w poślizg pickup ląduje w miejscu. Połączenie filmu Hallmark i filmu katastroficznego Rolanda Emmericha. Kiedy przyjaciele, nieznajomi, a nawet lokalna stacja informacyjna przyłączają się do tego poważnego wysiłku, stereotypowe dźgnięcia w skrajnościach sprawiają, że ta prawdziwa historia wydaje się dziwnie wymyślona.

Można spotkać się z coraz bardziej zdezorientowanym i zamkniętym w sobie potępieniem historii rozwoju programu. Za scenariusz odpowiada autorka i reżyserka „The Edge of Seventeen” Kelly Freeman Craig oraz aktorka i scenarzystka Meg Tilley, która napisała scenariusz dziesięć lat temu jako pomoc dla kompozytora i aktora Dave’a Matthewsa. Gunnowi i producentowi Johnowi Ervinowi, współautorom filmów o tematyce religijnej („I Still Believe”, „American Underdog”), przypisuje się dodatkowy materiał scenariuszowy.

Rozumiemy, że potrzeba było wioski „zwykłych” aniołów, aby uratować małą dziewczynkę w prawdziwym życiu. Za kulisami film mógł być niewykorzystany.

PG W okolicznych teatrach. Zawiera treści tematyczne, krótkie krwawe obrazy i palenie. 116 minut.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *