Władze podają, że w Indiach liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 97 Wiadomości religijne

Setki kolejnych zostało rannych podczas tysięcy zgromadzeń w dzielnicy Hadhras w Uttar Pradesh, a urzędnicy obawiają się, że liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć.

Urzędnik rządowy twierdzi, że podczas hinduskiego zgromadzenia religijnego w północnych Indiach zginęło prawie 100 osób, a wiele zostało rannych.

Duży tłum zebrał się we wtorek na kazanie kaznodziei w wiosce w dystrykcie Hadhras w stanie Uttar Pradesh, 200 km (125 mil) na południowy wschód od stolicy kraju New Delhi, ale silna burza piaskowa wywołała panikę, gdy ludzie wyszli.

Wiele z nich zostało zmiażdżonych lub zdeptanych, upadło jeden na drugiego, a niektórzy w zamieszaniu upadli do przydrożnego rowu.

„Jak dotąd potwierdziliśmy 97 zgonów i koncentrujemy się na zapewnieniu ofiarom pomocy medycznej” – powiedziała agencji prasowej AFP Chaitra V, komisarz wydziału sąsiedniego dystryktu Aligarh.

„Gdy uczestnicy opuszczali miejsce, burza piaskowa zaślepiła im pole widzenia, co doprowadziło do bójki, a w konsekwencji tragicznego zdarzenia” – powiedział.

Naczelny stanowy lekarz stanu Umesh Kumar Tripathi powiedział reporterom, że większość ofiar to kobiety, dodając, że „wiele rannych” trafiło do szpitali.

Indie są zatłoczone
Ludzie opłakują ciała ofiar w panice przed szpitalem w Hadhras [Reuters]

Lokalne media doniosły, że doszło do paniki, gdy uczestnicy pospiesznie opuścili wydarzenie wraz z przywódcą religijnym imieniem Bole Baba.

Niezweryfikowane filmy w mediach społecznościowych pokazywały ciała ułożone na ziemi przed lokalnym szpitalem. Al Jazeera nie mogła od razu zweryfikować filmów

Funkcjonariusz policji Rajesh Singh powiedział, że czynnikiem może być również przeludnienie. Ze wstępnych raportów wynikało, że na wydarzeniu zebrało się ponad 15 000 osób, z czego pozwolono wziąć udział około 5 000.

Płaczące kobiety i płaczący mężczyźni zebrali się przed kostnicą w mieście Eta, gdzie wielu zmarłych szukało wiadomości o swoich bliskich.

Jedna z ocalałych, Jyoti, znana tylko z imienia, powiedziała lokalnym mediom, że panika nastąpiła wkrótce po zdarzeniu.

READ  Na statku wycieczkowym czekał nakaz aresztowania w Miami. Więc zabrał pasażerów na Bahamy

„Wszyscy spieszyli się, żeby się wydostać… nie było wyjścia, ludzie przewracali się na siebie” – powiedział.

„Po kazaniu wszyscy zaczęli uciekać” – powiedziała agencji prasowej Press Trust of India Sakundala, inna kobieta, która podała tylko swoje imię i nazwisko.

Ludzie płakali przed szpitalem
Ludzie opłakują śmierć swoich bliskich przed szpitalem w Hadhras [Screengrab via Reuters]

Premier Yogi Adityanath zarządził dochodzenie w sprawie incydentu.

„Wydano instrukcje dla zainteresowanych władz, aby w czasie wojny przeprowadzały akcje pomocy i ratownictwa oraz zapewniały należyte leczenie rannym” – napisał w X.

Premier Narendra Modi zapowiedział odszkodowanie w wysokości 2400 dolarów dla rodzin zabitych i 600 dolarów dla rannych.

„Składam kondolencje tym, którzy stracili swoich bliskich… Życzę wszystkim rannym szybkiego powrotu do zdrowia” – napisał Modi na platformie społecznościowej X.

Prezydent Draupadi Murmu stwierdziła, że ​​śmierć była „rozdzierająca serce” i złożyła „najgłębsze kondolencje”.

Do wypadków śmiertelnych często dochodzi w Indiach podczas głównych świąt religijnych, kiedy na małych obszarach, przy niewielkich środkach bezpieczeństwa, gromadzą się duże tłumy.

W 2016 r. 112 osób zginęło w eksplozji spowodowanej eksplozją zakazanych petard w świątyni w przeddzień hinduskiego Nowego Roku. Eksplozja rozerwała betonowe budynki i podpaliła kompleks świątynny w stanie Kerala, w którym zgromadziły się tysiące ludzi.

W 2013 roku kolejnych 115 wielbicieli zginęło w panice na moście w pobliżu świątyni w stanie Madhya Pradesh.

Na terenie zgromadziło się aż 400 000 osób. Po tym, jak rozeszła się pogłoska, że ​​most się zawali, doszło do paniki.

Co najmniej 224 pielgrzymów zginęło, a ponad 400 zostało rannych w wyniku paniki w 2008 roku w świątyni na wzgórzu w północnym mieście Jodhpur w stanie Radżastan.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *