SAN FRANCISCO – Zbyt często w tym sezonie Wojownicy kłaniali się swoim najbardziej uporczywym demonom. Teraz zdają sobie sprawę, że pokonanie ich to jedyny sposób, aby mieć realną szansę na osiągnięcie swojego celu w sezonie zasadniczym.
Diabły zaczęły grać pod koniec trzeciej kwarty w czwartkowy wieczór. Kiedy Lakersom udało się zmniejszyć 17-punktową stratę do dziewięciu w niecałe trzy minuty, wśród publiczności eliminacyjnej (18 064) w Chase Center pojawiła się fala niepokoju po szoku.
Widząc, jak Wojownicy wznoszą się w górę, a następnie zjeżdżają w dół – co ostatni raz miało miejsce osiem dni temu w Chase – obawiali się najgorszego.
Nie tym razem. Wojownicy zamknęli drzwi przed potworem. Wystarczająco mocne i wystarczająco głośne, aby zapewnić zwycięstwo 128-110, aby w ciągu pół meczu Los Angeles przesunąć się w rankingach Konferencji Zachodniej, a co więcej, zremisować w sezonie 1-1, a w Los Angeles pozostały jeszcze dwa mecze.
Celem Golden State, jak stwierdził w tym tygodniu trener Steve Kerr, po wyrównaniu składów, jest wejście do pierwszej szóstki na Zachodzie. Aby uniknąć gry w turnieju. Zajmują teraz 10. miejsce, głównie dlatego, że kosztowali siebie zbyt wiele zwycięstw fatalnymi wykończeniami.
„Wczoraj wygłosił na ten temat wspaniałe przemówienie” – powiedział Stephen Curry o Kerrze. „Podchodzę do tego tak, że celem jest zdobycie sześciu rozstawień, ponieważ to gwarantuje ci miejsce w serii. Tego właśnie chcesz.
„Ale sposób, w jaki przebiegł nasz sezon, strzelenie ważnego gola i rozbicie go, to prawdopodobnie ostateczny sprawdzian tego, czy można pozostać tam, wygrywać każdy mecz przed sobą oraz budować radość i energię”.
Curry i jego koledzy z drużyny nie chcą się skupiać na niczym, ponieważ widzieli, co może się wydarzyć, gdy wyprzedzą samych siebie, zwłaszcza po zdobyciu dwucyfrowej przewagi. Bądź niedbały w obronie, zaniedbuj podstawowe zasady, porzuć ducha ataku, który przyniósł sukces, a wystarczy, że prowadzenie zniknie, a gra w ostatnich pięciu minutach spadnie do kategorii „trzymania”.
Na pięć minut przed końcem Warriors mieli 15-punktową przewagę, co w sześciu meczach w tym sezonie nie wystarczyło, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Na cztery minuty przed końcem Kerr opróżnił ławkę rezerwowych.
Wszystko dlatego, że gdy Lakers grozili, Warriors wzięli odwet. Do przerwy prowadzili 11 punktami (67-56), w trzeciej kwarcie podwyższyli do 17 (86-69) na 4:47 przed końcem i obserwowali, jak Los Angeles wzrosło do dziewięciu (89-80) na 2:02 przed końcem — i od Potem uderzyły samoloty.
Golden State poważnie podeszło do obrony i zakończyło kwartę serią 9-2, a Lakers mieli tylko dwa rzuty wolne.
Po trzech kwartach prowadził 98-82, Andrew Wiggins postanowił odrzucić od siebie wszelkie myśli o powrocie do Los Angeles. Po rozpoczęciu czwartej kwarty zdobyciem przez Golden State pierwszych dziewięciu punktów Lakers ani razu nie zbliżyli się bliżej niż na 13 punktów, zanim zostali wykluczeni.
Obserwowanie przejęcia władzy przez Wigginsa było nie tyle zachęcającym znakiem, co raczej zakończeniem, które często umykało Warriors.
„Wygląda na bardziej komfortowo” – stwierdził Kerr. „Bardziej atakuje obręcz. Sposób, w jaki gramy i skład, w którym rozpoczyna mecz, dają mu więcej przestrzeni do ataku. Od jakiegoś czasu wygląda naprawdę dobrze”.
„Sposób, w jaki rozwinął się nasz zespół, skład, w jakim gramy, to w pewnym sensie przekłada się na wszystko, co robi dobrze. Gra na wysokim poziomie, gra bezinteresownie, gra prosto. Podoba mi się sposób, w jaki Wigowie grają dobrze Teraz.”
Wiggins, który zakończył mecz z 20 punktami (8 z 14 celnych trafień z gry), znalazł się wśród pięciu Warriors, którzy zdobyli dwucyfrową liczbę punktów, pod wodzą Curry'ego, który próbował nadać ton, zdobywając 16 ze swoich 32 punktów, najwięcej w meczu za 10 minut kwadrans pierwszy.
Zwycięstwo stawia Warriors (28-26) w dwóch meczach powyżej 0,500 po raz pierwszy od 11 listopada. Biorąc pod uwagę, gdzie są i jak daleko chcą zajść, nie miało znaczenia, że zmiażdżyli drużynę Lakers bez gwiazdy. LeBron James i kluczowi gracze rotacyjni Jared Vanderbilt i Christian Wood.
Liczy się to, że Warriors to skończą. W końcówce meczu obnażyli zęby, czego często nie widywano w tym sezonie, wygrywając dziewięć z ostatnich 11 meczów i dając sobie powody, by wierzyć, że mogą wznieść się ponad grę w Championship.
„To dobre okno, jakie mamy” – powiedział Carey. „Ale każdy mecz jest dla nas ważny, abyśmy (zwyciężyli). Myślę, że staram się po prostu cieszyć tym, co dzieje się w każdym meczu i tym, czego potrzeba, aby wygrać ten konkretny mecz. To wzniosły cel, ale wiemy, że możemy go osiągnąć. „
Być może im się to uda, ale tylko pod warunkiem, że uda im się powstrzymać swoje demony przed zepsuciem sytuacji w ostatnich 28 meczach.
Pobierz i śledź podcast Dubs Talk