Eksperci ds. dobrostanu zwierząt wezwali do zaprzestania sprzedaży dzikich zwierząt w Tajlandii po pożarze, który przetoczył się przez strefę ze zwierzętami na najsłynniejszym targu na świeżym powietrzu w Bangkoku, w wyniku czego zginęło ponad 1000 zwierząt.
Według doniesień szczenięta, kocięta, ryby, węże, łabędzie, kakadu i króliki w klatkach zginęły w pożarze, który wybuchł we wtorek wczesnym rankiem i spalił około 1300 metrów kwadratowych weekendowego targu w Chatuchak.
Jak poinformował gubernator Bangkoku Chadchart Sitipunt, przyczyny pożaru są badane.
Inspektor policji Fuadun Onfo powiedział, że spaliło się około 118 sklepów, a wstępne oględziny wykazały, że przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej.
Targ ten jest jednym z największych w Azji Południowo-Wschodniej i przyciąga turystów z całego świata do sklepów sprzedających wszystko, od roślin i ceramiki po żywność i odzież.
Ekolodzy oskarżyli sekcję rynku ze zwierzętami o sprzedaż zagrożonych gatunków i utrzymywanie zwierząt w złych warunkach. Sprzedawcy w przeszłości zaprzeczali, że złamali jakiekolwiek przepisy.
Lake Schillert, założyciel fundacji Save Elephant, powiedział, że wtorkowy pożar podkreśla potrzebę poprawy opieki nad zwierzętami i regulacji ich hodowli. „Musimy się zastanowić, jak te zwierzęta znalazły się w tak trudnych warunkach” – stwierdziła w oświadczeniu.
„Wzywam rząd do przejrzystej reakcji i wdrożenia środków regulujących hodowlę i sprzedaż dzikich zwierząt na rynkach Muszą istnieć jasne przepisy regulujące międzynarodowy handel zwierzętami i chroniące dobrostan zwierząt w Tajlandii” – powiedziała.
Edwin Wake, założyciel i dyrektor Friends of Wildlife, powiedział, że targ ten to „hańba dla miasta Bangkok”.
„Przez bardzo długi czas zezwalano na nieetyczną i często nielegalną sprzedaż zwierząt. Wzywamy władze miasta Bangkoku do podjęcia natychmiastowych działań i powstrzymania tego miejsca od sprzedaży zwierząt, zwłaszcza dzikich” – powiedział Wick.