- autor, Pawła Kirby’ego
- Rola, wiadomości BBC
Prezydent Francji Emmanuel Macron bronił swojej szokującej decyzji o rozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu wyborów, wzywając francuskich wyborców do zjednoczenia się i „powiedzenia ekstremizmowi”.
Trzy dni po swoim zaskakującym oświadczeniu w odpowiedzi na dramatyczne zwycięstwo odniesione przez skrajnie prawicową partię Zjednoczenie Narodowe w wyborach europejskich Macron zaprzeczył, jakoby chciał wręczyć jej klucze do władzy.
Powiedział, że rozpisanie wyborów jest jedyną opcją Republikanów. Powiedział, że wiele grup politycznych, „które nie mogą sympatyzować z tą ekstremistyczną gorączką”, powinno zjednoczyć się przeciwko temu.
Jego decyzja o zwołaniu dwóch tur wyborów na 30 czerwca i 7 lipca skłoniła cztery lewicowe partie do uzgodnienia porozumienia o wspólnej pracy, ale konserwatywni Republikanie pozostają głęboko podzieleni.
Twardego przywódcę republikanów Erica Ciottiego czekają wezwania do rezygnacji po tym, jak wezwał do sojuszu z partią Zjednoczenie Narodowe, na której czele stoją Marine Le Pen i Jordan Bardella.
Choć szacunkowo połowa republikanów popiera taki sojusz, zdecydowana większość przywódców partii go stanowczo odrzuciła.
Ciotti powiedział, że siedziba partii w Paryżu została zamknięta ze względów bezpieczeństwa na kilka godzin przed nadzwyczajnym spotkaniem, podczas którego zadecydowano, czy ma się tam odbyć nadzwyczajne spotkanie. Zaprzeczył, jakoby takie spotkanie było planowane.
Prezydent Macron był powszechnie krytykowany za pozornie spontaniczną decyzję o rozpisaniu wyborów, godzinę po tym, jak jego partia uzyskała niecałe 15%, podczas gdy Zjednoczenie Narodowe uzyskało prawie 31,5% głosów w Europie.
Po dwóch latach jego drugiej kadencji na stanowisku prezydenta jego partia nie ma większości w Zgromadzeniu Narodowym, więc całe ustawodawstwo wymaga wsparcia sojuszników politycznych. Powiedział, że system stał się dysfunkcjonalny, przez co rząd nie jest w stanie działać.
Macron powiedział, że nie będzie brał udziału jako prezydent w kampaniach wyborczych i pozostawi to premierowi Gabrielowi Attalowi, choć jego środowe przemówienie brzmiało jak rozpoczęcie kampanii jego partii.
W odpowiedzi na pytanie dziennikarza, czy przekazał klucze do Francji skrajnej prawicy, Macron stwierdził, że nicnierobienie nie wchodzi w grę, a proszenie ludzi o podejmowanie decyzji jest zasadą demokracji. Wyborcy, którzy w niedzielę poparli Partię Zjednoczenia Narodowego, wyrazili swój gniew, a on powiedział: „Przesłanie zostało odebrane”.
Macron skierował swój ogień na lewo i prawo, argumentując, że maski każdego z nich opadły, a walka o wartości wyszła na światło dzienne.
Ciotti został oskarżony o odwrócenie się od swojej partii, która swoje dziedzictwo zawdzięcza prezydentom Charlesowi de Gaulle’owi, Jacques’owi Chiracowi i Nicolasowi Sarkozy’emu.
Następnie powiedział, że centrolewica dołączyła do skrajnej lewicy, potępianej za antysemityzm i stanowisko antyparlamentarne.
Raphaël Glucksmann poprowadził w niedzielę centrolewicę na trzecie miejsce dzięki kampanii, która spodobała się wyborcom niezadowolonym przez najbardziej skrajną partię Francji, Jean-Luca Mélenchona. Jednak w ciągu 24 godzin od wyniku centrolewica zgodziła się na porozumienie z France Unencumbered.
Mélenchon oskarżył prezydenta o pogrążenie się w strategii chaosu i utonięcie w potoku obelg pod adresem „tych, którzy nie podzielają jego zdania”.