Naukowcy ustalili, że wczesne przypadki Covid-19 koncentrowały się wokół rynku, wśród sprzedawców, którzy sprzedawali te żywe zwierzęta lub wśród ludzi, którzy robili tam zakupy. Uważają, że dwa oddzielne wirusy przenoszą się ze zwierząt na ludzi.
„Wszystkie osiem przypadków COVID-19 wykrytych przed 20 grudnia pochodziło z zachodniej części rynku, gdzie sprzedawano również gatunki ssaków” – czytamy w badaniu. Bliskość pięciu straganów sprzedających żywe lub niedawno zmasakrowane zwierzęta zapowiada ludzkie wydarzenia.
„Grupowanie jest bardzo specyficzne” – powiedział we wtorek współautor badania Christian Anderson, profesor na Wydziale Immunologii i Mikrobiologii w Scripps Research.
„Niezwykły” wzór, który wyłonił się z mapowania tych wydarzeń, był bardzo wyraźny, powiedział inny współautor, Michael Worobe, przewodniczący Wydziału Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej Uniwersytetu w Arizonie.
Naukowcy zmapowali wczesne przypadki, które nie miały związku z rynkiem, zauważył Worobe, a ci ludzie mieszkali lub pracowali w pobliżu rynku.
„Zaczął rozprzestrzeniać wirusa wśród ludzi, którzy pracowali na rynku, ale potem zaczął rozprzestrzeniać się … na okoliczną społeczność lokalną, gdy sprzedawcy udali się do lokalnych sklepów, a ludzie, którzy pracowali w tych sklepach, zostali zarażeni” – powiedział Worobe.
Badania pokazują, że wczesna wersja koronawirusa może mieć różne formy, które naukowcy nazywają A i B. Dziedziczenie jest wynikiem co najmniej dwóch zdarzeń przenoszenia międzygatunkowego na człowieka.
Od 18 listopada 2019 r. mogło dojść do przeniesienia wirusa ze zwierzęcia na człowieka, a naukowcy twierdzą, że pochodzi ono z linii B. Znaleźli linię B tylko u osób, które miały bezpośredni kontakt z rynkiem Huanan.
Autorzy uważają, że linia A została wprowadzona do ludzi od zwierzęcia w ciągu tygodni lub dni od zakażenia z linii B. Linia A została wykryta w próbkach od ludzi, którzy mieszkali lub przebywali w pobliżu rynku.
„Odkrycia te wskazują, że SARS-CoV-2 prawdopodobnie nie rozprzestrzenił się szeroko wśród ludzi przed listopadem 2019 r. i definiują wąski przedział między momentem, w którym SARS-CoV-2 po raz pierwszy wskoczył na ludzi, a momentem, w którym zgłoszono pierwsze przypadki COVID-19”. badanie mówi. „Podobnie jak inne koronawirusy, pochodzenie SARS-CoV-2 może być wynikiem wielu zdarzeń odzwierzęcych”.
Szanse na pojawienie się takiego wirusa w wyniku dwóch oddzielnych wydarzeń są niewielkie, zgodził się współautor Joel Wertheim, profesor medycyny na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego.
„Teraz zdarzenie raz na pokolenie zdarzyło się dwa razy w krótkim czasie, a epidemie są naprawdę rzadkie, ale gdy wszystkie warunki są spełnione – jest to wirus odzwierzęcy. Zarówno infekcja ludzi w bliskim sąsiedztwie ludzie i ludzkie przenoszenie – bariery rozprzestrzeniania się są obniżone, co oznacza, że wierzymy, że rzeczywiście można się spodziewać wielu przypadków wprowadzenia” – powiedział Wertheim.
Anderson powiedział, że badania nie potwierdziły jednoznacznie teorii wycieku z laboratorium, ale były tak przekonujące, że zmienił zdanie na temat pochodzenia wirusa.
„Byłem przekonany, że doszło do przecieku laboratoryjnego, dopóki nie przyjrzeliśmy się temu bardzo uważnie i przyjrzeliśmy się bardzo uważnie” – powiedział Anderson. „Na podstawie danych i analiz, które przeprowadziłem na wielu wirusach w ciągu ostatniej dekady, jestem przekonany, że dane naprawdę wskazują na ten konkretny rynek”.
Worobe powiedział, że sądził również, że możliwy jest przeciek laboratoryjny, ale epidemiologiczna przewaga przypadków związanych z rynkiem „nie była cudem”.
„To jest prawdziwe” – powiedział. „Nie jest prawdopodobne, aby wirus został wprowadzony w jakikolwiek inny sposób poprzez handel dziką fauną i florą”.
Naukowcy mają nadzieję, że będą w stanie dokładnie określić, które zwierzę mogło zostać zarażone jako pierwsze i jak zmniejszyć ryzyko przyszłych epidemii.
„Surowce dla wirusów odzwierzęcych o potencjale zakaźnym wciąż czają się na wolności” – powiedział Wertheim. Uważa, że świat musi lepiej monitorować i monitorować inne potencjalne zagrożenia dla zdrowia zwierząt i ludzi.
Andersen powiedział, że chociaż nie możemy powstrzymać epidemii, współpraca między naukowcami z całego świata jest kluczem do różnicy między chorobą, która ma niewielki wpływ, a taką, która zabija miliony.
„Najważniejsze pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi – następnym razem, gdy tak się stanie, ponieważ tak się stanie – jak wcześnie wykryć tę epidemię i zapobiec jej przekształceniu się w epidemię?”