Boris Johnson wielokrotnie podkreślał, że nie wprowadzał celowo parlamentu w błąd co do bramy partii podczas trzygodzinnego grillowania panelu posłów.
Były premier rozpoczął posiedzenie z Biblią w ręku, gdzie przysięgał: „Z ręką na sercu, nie okłamałem zgromadzenia”.
Przyznał, że dystans społeczny nie był „idealny” na spotkaniach na Downing Street podczas blokad Covid.
Powiedział jednak posłom, że przestrzegano wytycznych – tak jak je rozumiał.
Komisja ds. Przywilejów bada oświadczenia, które Johnson złożył w parlamencie po tym, jak od końca 2021 roku w mediach pojawiły się szczegóły imprez napędzanych alkoholem i innych zgromadzeń na Downing Street.
Jeśli posłowie stwierdzą, że świadomie lub lekkomyślnie wprowadził Parlament w błąd, grozi mu zawieszenie w Izbie Gmin – ruch, który może doprowadzić do wyborów uzupełniających w jego okręgu wyborczym Uxbridge i South Ruislip.
Johnson, który miał u boku radcę prawnego, i jego zwolennicy, w tym były minister rządu Jacob Rees-Mogg, byli w agresywnym nastroju, gdy odpowiadał na pytania posłów.
Sami posłowie byli stanowczy w swoich przesłuchaniach krzyżowych, a przewodnicząca, Harriet Harman z Partii Pracy, nazwała jego twierdzenia „słabe”, mówiąc, że „wcale nie znaczyły wiele”.
„ogrodzenie pod napięciem”
Johnson nalegał, aby „niezbędne” spotkania służbowe, które, jak powiedział, obejmowały personel opuszczający Dos na Downing Street, były dozwolone zgodnie z wytycznymi jego rządu Covid.
Czasami posłowie komisji – w tym starszy torys Sir Bernard Jenkin – wyrażali wątpliwości co do sposobu jego argumentacji.
Pokazując swoje zdjęcie, na którym jest otoczony kolegami i pije, gdy odchodzi, Johnson powiedział, że pracownicy nr 10 nie mogą mieć wokół siebie „niewidzialnego ogrodzenia pod napięciem”.
„Czasami będą dryfować na swoją orbitę”, powiedział, akceptując fakt, że na zdjęciu „nie zachowano idealnego dystansu społecznego”, ale zaprzeczając, że było to naruszenie wytycznych.
„Myślę, że było to absolutnie konieczne ze względów biznesowych” – powiedział o wydarzeniu odchodzącemu dyrektorowi ds. Komunikacji Lee Cainowi w listopadzie 2020 r.
„Postępowaliśmy zgodnie z wytycznymi najlepiej, jak potrafiliśmy – zgodnie z wytycznymi”.
To było wydarzenie, które miał na myśli 1 grudnia 2021 r., kiedy powiedział posłom, że przestrzegano wszystkich wytycznych, powiedział Sir Bernardowi.
„Jestem zobowiązany powiedzieć”, powiedział Sir Bernard, „że gdybyś powiedział to wszystko w Izbie Gmin, prawdopodobnie nie siedzielibyśmy tutaj. Ale nie siedziałeś”.
Zapytany w dalszej części sesji, czy powinien był wówczas przedstawić te argumenty, poseł Partii Pracy Andy Carter powiedział: „Może gdybym wyjaśnił, co mam na myśli – i co czułem i wierzyłem w przestrzeganie wytycznych – pomogłoby”.
Inne kluczowe momenty obejmowały:
- Pan Johnson powiedział, że proces zastosowany do decydowania, czy gardzi Parlamentem, był „wyraźnie niesprawiedliwy” i twierdził, że posłowie „nie znaleźli niczego, co wskazywałoby, że zostałem ostrzeżony, że wydarzenia pod numerem 10 były niezgodne z prawem”.
- Harriet Harman odrzuciła zarzuty o stronniczość, mówiąc, że posłowie zostawią swoje „partyjne interesy przy drzwiach komisji”, pośród twierdzeń zwolenników Johnsona, że jest to „sąd kangura”.
- Pan Johnson powiedział, że gdyby było „oczywiste”, że doszło do naruszenia zasad pod numerem 10, jak argumentował panel, byłoby to również „oczywiste” dla innych, w tym obecnego premiera Rishi Sunaka.
Zapytany, czy powiedziałby innym organizacjom, gdyby został zapytany na rządowej konferencji prasowej o pandemii, czy mogłyby zorganizować „wiece pożegnalne z dystansem społecznym”, Johnson powiedział: „Powiedziałbym, że to zależy od organizacji, jak stanowi dyrektywa, aby zdecydować, jak zamierzają przeprowadzić, kierując je do siebie.
Podkreślił również, że jego urodzinowe spotkanie, które odbyło się w czerwcu 2020 r., w szczytowym momencie pandemii, na które policja ukarała grzywną, było „racjonalnie konieczne w celach biznesowych”.
Bronił obecności luksusowej projektantki wnętrz Lulu Lytle – która remontowała mieszkanie Johnsonów na Downing Street – ponieważ była „wykonawcą” pracującym pod numerem 10.
Powiedział, że ówczesny doradca Rishi Sunak, który również był obecny, byłby „równie zaskoczony jak ja” grzywnami, które otrzymali.
„Myślałem, że to zupełnie niewinne zdarzenie” – powiedział Johnson. „Nic poza zwykłym, zwyczajnym wydarzeniem lub wydarzeniem w miejscu pracy w ogrodzie nie przykuło mojej uwagi”.
„Przebłysk zwątpienia”
W innym tandetnym wywiadzie z Sir Bernardem Jenkinem Johnson został zapytany o jego komentarz, że „nie jest występkiem” poleganie na doradcach politycznych w celu uzyskania zapewnień przed złożeniem oświadczenia w Izbie Gmin.
Sir Bernard wyraził zdumienie, że gdyby istniała choćby „najmniejsza wątpliwość” co do przestrzegania zasad, Johnson nie zwróciłby się o poradę do urzędników służby cywilnej lub prawników rządowych.
Sir Bernard powiedział mu: „Gdybym został oskarżony o naruszenie prawa i musiał złożyć obietnice przed Parlamentem… Chciałbym skonsultować się z prawnikiem”.
Wyraźnie zdenerwowany Johnson powiedział starszym torysom: „To czysty nonsens, mam na myśli kompletny nonsens.
„Zapytałem zaangażowanych ludzi. Byli to starzy ludzie. Ciężko pracowali”.
Komisja wyda werdykt w sprawie Johnsona do lata.
Cała Izba Gmin będzie głosować nad wszelkimi zaleceniami. Sunak zgodził się dać posłom torysów wotum sumienia w sprawie losu Johnsona.