Najnowsze wiadomości z Rosji i Ukrainy: Eksplozje w Kijowie podczas inwazji, mówią urzędnicy

Syrena zabrzmiała w centralnej części Kijowa około godziny 7:20 25 lutego, kiedy urząd burmistrza wydał oświadczenie wzywające cywilów do natychmiastowego szukania schronienia. (Reuters)

KIJÓW – Kilka godzin po przerywanych wybuchach w stolicy Ukrainy, około 7:20 rano w centralnej części Kijowa zawyła syrena. O 7:21 biuro burmistrza wydało oświadczenie wzywające cywilów do natychmiastowego ubiegania się o azyl.

W hotelu w zatłoczonej okolicy dyrekcja ogłosiła, że ​​wszyscy goście udadzą się do tymczasowej kryjówki w piwnicy.

Goście i obsługa zeszli na dół i czekali na dalsze instrukcje. Niektórzy pracownicy nadal biegali ze swoimi bliskimi.

W Kijowie narasta niepokój, ponieważ siły rosyjskie wydają się zbliżać do stolicy. Niektóre budynki cywilne zostały uszkodzone rano.

36-letnia Alyona Tkachenko, która pracuje w hotelowej kuchni, uciekła z rodziną z drugiego brzegu Dniepru po tym, jak budynek w pobliżu ich domu został poważnie uszkodzony we wczesnych godzinach porannych.

Mieszkali na lewym brzegu rzeki na wschodzie Kijowa. „Usłyszeliśmy eksplozję, poszliśmy do łazienki, położyliśmy się na podłodze i przykryliśmy głowy poduszkami” – powiedział Tkachenko. „Kiedy metro znów zaczęło działać, przyjechaliśmy tutaj”.

Jej rodzice, Valentina i Serhi Kharin, 54 i 58 lat, oraz jej dwie córki, 11-letnia Anastasia i 3-letnia Sabina, byli wśród tych, którzy uciekli z nią.

„Od razu włączyliśmy telewizor i zdaliśmy sobie sprawę, że to budynek obok nas” – powiedziała Sarhi.

Wybrali łazienkę jako bezpośrednie schronienie, ponieważ nie miała okien na wypadek dalszych wybuchów.

Kiedy podjęli decyzję o przeprowadzce o 7 rano, najbliższy pociąg metra był całkowicie wypełniony cywilami próbującymi uciec i innymi, którzy spali tam całą noc.

„Szkoda, że ​​nie dotarliśmy tu wczoraj, więc nie musieliśmy przez to przechodzić” – powiedziała Valentina o hotelu, łzy spływały jej po twarzy.

Syn Walentyny, Serhi i mąż Aliny zostali w domu bez broni. „Teraz czujemy się bezpiecznie, ale martwimy się o niego [them] „Wiem, co naprawdę oznacza wojna”, powiedział Sirhi, który służył w Afganistanie od 1982 do 1984 roku.

READ  Łodzie migrantów na Morzu Śródziemnym: dlaczego tak wielu ludzi umiera?

Gdy rodzina opowiadała o swojej męce, włączył się kolejny alarm alarmowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *