Royal Marines zagrali hymn narodowy „God Save the Queen”, podczas gdy tłum śpiewał, gdy królowa patrzyła na szeroki tłum, rozciągający się jak okiem sięgnąć.
Królowa była ostatnio widziana publicznie w czwartek, pierwszy dzień uroczystości podczas bijącego rekord platynowego jubileuszu. Po tym pojawieniu się, również na balkonie Pałacu Buckingham, pałac wydał oświadczenie mówiące, że królowa wycofuje się z niektórych wydarzeń po odczuwaniu „pewnego dyskomfortu”. Wrócił do zamku Windsor, który jest teraz jego główną bazą.
Gdy długi tydzień jubileuszowy dobiegł końca, królowa wysłała list z podziękowaniami.
W oświadczeniu wydanym przez pałac królowa powiedziała: „Jeśli chodzi o to, jak uczcić 70 lat bycia królową, nie ma żadnego przewodnika, za którym można by podążać. ludzie wyszli na ulice, aby świętować jubileusz platyny.
„Chociaż nie mogłem osobiście uczestniczyć w każdym wydarzeniu, moje serce było z wami wszystkimi i nadal jestem oddany służeniu wam najlepiej, jak potrafię, przy wsparciu mojej rodziny.
„Zainspirowała mnie życzliwość, radość i pokrewieństwo, które były tak widoczne w ostatnich dniach, i mam nadzieję, że to odnowione poczucie wspólnoty będzie odczuwalne przez wiele lat”.
Nie zaplanowano występu królowej w niedzielę. Ale orleocy królewscy fani w pałacu w ostatni dzień czterodniowej uroczystości zauważyli, że standardowa flaga królewska, powieszona tylko wtedy, gdy król jest w swojej rezydencji, została podniesiona nad Pałacem Buckingham po południu.
Pałac powiedział, że ostatniego dnia będzie „niespodzianka”, ale nie było jasne, czy pojawi się 96-letni król Wielkiej Brytanii, który wycofał się z innych wydarzeń.
Udało jej się być gwiazdą przyjęcia w pałacu w sobotni wieczór, występując na obrazku z Miś Paddington.
Tłumy zgromadziły się w pałacu i na pobliskich ulicach w niedzielę na Festiwal Jubileuszowy, karnawał, który wyszedł na ulice i obejmował Gold State Coach, wyszukany powóz, który wymagał ciągnięcia ośmiu koni, a nawet poruszał się z prędkością marszu. W ich oknach były pokazywane ujęcia królowej, więc wydawała się siedzieć w powozie.
Harry i Meghan, książę Sussex, nie pojawili się razem z innymi członkami rodziny królewskiej, którzy wzięli udział w niedzielnej uroczystości. Przez długi weekend jubileuszowy nie zwracali na siebie uwagi, tylko raz wystąpili publicznie podczas Mszy Świętej Dziękczynienia w katedrze św. Pawła.
Tymczasem dziesiątki tysięcy wzięło udział w weekendowych imprezach ulicznych z okazji „Wielkiego Jubileuszowego Lunchu”, z których część zakończyła się wcześniej z powodu dobrej brytyjskiej pogody. Imprezy uliczne, tradycja zapoczątkowana po I wojnie światowej, są integralną częścią ważnych wydarzeń królewskich.
Pałac Buckingham powiedział, że ponad 85 000 osób zapisało się na uroczysty jubileuszowy lunch, podczas którego książę Karol i Camilla złożyli torbę z karmą na londyńskim boisku do krykieta Oval.
Na jednym w południowo-zachodnim Londynie było tak wiele dobrego, że sąsiedzi wzięli udział w konkursie pieczenia ciast. Nie było śladu platynowego deseru – oficjalnego deseru tej okazji, wymagającego pięciu godzin przygotowań – ale na ulicach było malowanie twarzy i trochę badmintona. Pojawił się lokalny wóz strażacki, a młodzi strażacy pomogli spryskać inne dzieci wodą z węża, ku uciesze wszystkich.
Patrząc na scenę, Kwame Gyamvi, lat 43, inżynier mechanik, powiedział, że imprezy uliczne, które nie są tak częste, „są wymagane, aby zgromadzić ludzi. Powiedział, odnosząc się do więzienia Korona wirus pandemia.
W Colchester, mieście w południowo-wschodniej Anglii założonym przez Rzymian, było dużo imprezowania – częściowo dlatego, że było to jedno z najstarszych „miast” w Anglii i otrzymało status „miasta” na obchody jubileuszu (co oznacza więcej pieniędzy na kasy miejskie).
Lynn Gildia, emerytowana nauczycielka, która zorganizowała jeden z wielkich lunchów, uśmiechnęła się z cichą satysfakcją, gdy sąsiedzi przynieśli talerze maku, Victoria Sponge i Chelsea Buns — a także puszki po piwie, butelki z bąbelkami i odpowiednie dzbanki herbaty.
I jedzenie ciągle przychodziło – aż zajęczały stoły.
Gildia uważała, że wielki obiad to tylko kolejny prezent od króla – szansa dla ludzi na radość – i porozmawianie o wartości nieruchomości i czasie dojazdów.
„Nie jestem wielką królewską”, powiedziała, „ale ta jest jedna na milion”.