Dwaj astronauci testujący nowy statek kosmiczny Starliner Boeinga mieli rozpocząć podróż powrotną na Ziemię w środę wieczorem, ale zamiast tego pozostaną na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Powrót statku na Ziemię został już opóźniony ze względu na problemy z niektórymi silnikami i wyciek helu, który wpycha paliwo do układu napędowego.
NASA przeprowadza przegląd problemów technicznych na wysokim szczeblu przed podjęciem decyzji, kiedy zabrać astronautów do domu.
Sonny Williams i Butch Wilmore nie są w niebezpieczeństwie, ale co poszło nie tak ze statkiem kosmicznym i co to oznacza dla ich podróży do domu?
Starliner został wystrzelony 5 czerwca pomimo niewielkiego wycieku helu. Hel służy do wpychania paliw pędnych do układów napędowych używanych do manewrowania w przestrzeni kosmicznej i spowalniania ich, aby powrócić do atmosfery ziemskiej.
Wyciek był tak mały, że inżynierowie myśleli, że nie będzie miał wpływu na misję, więc kontynuowali start.
Jednak podczas misji doszło do czterech kolejnych wycieków helu, a pięć z 28 manewrów napędowych zostało przerwanych podczas podejścia do stacji kosmicznej, z czego cztery zostały wznowione.
Misja miała trwać osiem dni, ale termin powrotu został przesunięty ze względu na badanie problemów przez inżynierów.
Następnie 18 czerwca NASA ogłosiła, że Starliner rozpocznie podróż do domu o godzinie 22:00 EDT w środę, 26 czerwca (03:00 w czwartek, 27 czerwca, GMT).
NASA już wcześniej stwierdziła w poście na swoim blogu, że wycieki nie stwarzają żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa astronautów, ponieważ: „Do normalnego zakończenia misji potrzeba jedynie siedmiu godzin wolnego czasu lotu, a Starliner ma obecnie dość hel w swoich zbiornikach.” Aby zapewnić 70 godzin swobodnego lotu po oddokowaniu.
Jednak już kilka dni później, po spotkaniach na wysokim szczeblu, NASA doszła do wniosku, że planowaną datę powrotu należy „przesunąć” na lipcową datę. Nie podano żadnych dodatkowych informacji na temat powodów zmiany decyzji.
NASA stwierdziła, że inżynierowie kosmonautyczni chcieli zbadać statek kosmiczny, aby dotrzeć do dna szczelin, zanim ponownie wejdzie w atmosferę ziemską. Dzieje się tak dlatego, że podczas gdy kapsuła załogi spada na Ziemię, uszkodzony dolny „moduł serwisowy” Starlinera spali się po ponownym wejściu na pokład, co oznacza, że część informacji o tym, co poszło nie tak, zostanie utracona.
Agencja kosmiczna podkreśliła, że astronauci nie utknęli na mieliźnie i że Starliner otrzymał certyfikat umożliwiający powrót na Ziemię w przypadku sytuacji awaryjnej na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
To, co stanie się dalej, podlega przeglądowi na wysokim szczeblu, obejmującemu całą agencję, przeprowadzoną przez NASA w celu ustalenia, co dalej.
Sekwencja wydarzeń rodzi pytania, czy mimo wycieku do startu należało przystąpić.
Doktor Adam Baker, prezes Rocket Engineering, brytyjskiej firmy specjalizującej się w systemach napędu rakietowego, twierdzi, że rozumie powód wystrzelenia rakiety, ale twierdzi, że lepiej byłoby dotrzeć do przyczyny wycieku i ją naprawić. .
„Istnieje niebezpieczeństwo, że próby uczynienia wszystkiego zbyt idealnymi zajmą zbyt dużo czasu i będą zbyt kosztowne, w wyniku czego zniknie poparcie społeczne i polityczne” – stwierdził.
„Ale mam wrażenie, że być może nie uwzględniono odpowiednio nasilenia wycieku po wystrzeleniu. Jest to coś, co prawdopodobnie powinny były zrobić NASA i Boeing”.
Byłoby to bardzo kosztowne, ponieważ wymagałoby usunięcia rakiety z platformy startowej i usunięcia układu napędowego ze statku kosmicznego.
Według dr Simona Barbera, naukowca zajmującego się przestrzenią kosmiczną na Open University, kolejną kwestią wymagającą sprawdzenia przez NASA jest to, dlaczego nie zostały one zidentyfikowane w żadnym z dwóch poprzednich testów w locie bezzałogowego statku Starliner.
„Problemy, które zaobserwowaliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni, nie są takie, jakich byśmy się spodziewali na tym etapie programu rozwoju Starlinera” – mówi.
„Celem tego było sprawdzenie, jak umieszczenie astronautów w pętli kontrolnej statku kosmicznego może wpłynąć na wydajność. Zamiast tego wydaje się, że mamy do czynienia z bardziej podstawowymi problemami, które powinny już zostać rozwiązane”.
Wreszcie dla NASA kluczową kwestią jest określenie przyczyny wycieku helu i problemów z napędem. Dopóki tego nie zrobią, według dr Barbera wszelkie analizy zagrożeń dla bezpiecznego powrotu astronautów i wszelkie plany awaryjne będą niekompletne.
„Jeśli nie zostanie poznana pierwotna przyczyna, firma będzie musiała wydać orzeczenie w oparciu o niekompletne informacje. Jeśli nie rozumiesz w pełni przyczyny jakiejkolwiek awarii, nie możesz z całą pewnością stwierdzić, że nie masz problemu systemowego, który będzie miał wpływ na Ciebie. tylko podstawowy system płatności, ale także w systemach zapasowych.
W ostateczności NASA i Boeing mogłyby zawrócić astronautów na pokład kapsuły Dragon firmy SpaceX, co byłoby dla Boeinga niezwykle krępujące. Jednak zdaniem dr Beckera jeszcze tego nie osiągnęliśmy.
„W przypadku nowych statków kosmicznych należy spodziewać się nieoczekiwanego. Jest to całkowicie oczekiwana porażka i nie sądzę, że jest to poważny problem poza koniecznością przeanalizowania i naprawienia problemu przed następnym lotem z załogą” – mówi.